2 "„Bo nie” to argument ludzi którzy nie mają argumentu." by Julkaa
Rozdział 2… by Julkaa
-Ale dlaczego??-zapytałam zasmucona
-Bo nie-zaprzeczyła
-„Bo nie” to argument ludzi którzy
nie mają argumentu. Nie pamiętasz jak
jeździłyśmy za granice z twoim wujkiem, wtedy się nie bałaś. Perfekcyjnie znasz
angielski, do X Factora się nadajesz ,bo śpiewasz cudownie i takie
tam…-powiedziałam
-Pamiętam, ale mam złe przeczucie.
-Boisz się??- zapytałam z chytrym
uśmieszkiem na ustach
-Ja się niczego nie boję , dobra jeszcze
pomyśle.-odpowiedziała
-Takkkkk… Wiedziałam, że cię
przekonam. Mam do tego talent.-powiedziałam po
czym się zaśmiałam -Jedziemy do domu??-ponownie zadałam pytanie
-No chodźmy, zgłodniałam trochę.
Zrobię sałatkę grecką. Co ty na to?
-A ja na to jak na lato. Heh…
Zabrałysmy gitary, poszłyśmy na przystanek i wsiadłyśmy do autobusu. Gdy
dojechałyśmy do domu Magdy. Wszyscy już tam siedzieli .
-Julka zagrajcie z Magda tą piosenkę
co ćwiczyłaś cały tydzień.- poprosiła Wiktoria
-Wal się- odpowiedziałam
-Dobra nie bulwersuj się
-Kto chcę sałatkę?- powiedziała
Magda, a wszyscy podnieśli ręce.
Podczas kolacji opowiedziałam
rodzicom o wyjeździe do LA. Nie byli do końca przekonani, ale w końcu po długich namowach (moich oczywiście, bo kto
inny ma taki dar do namawiania?) zgodzili się. Bliźniaczki mi zazdrościły.
-Nudzę się!- powiedziała Magda w jej
pokoju, gdy już zdjęłyśmy folie z jej mebli- zróbmy coś!
-Serio? Znowu cos szalonego,
niedojrzałego i niebezpiecznego?- prychnęłam
-Jak ty mnie dobrze znasz!-
pociągnęła mnie na dół- Tato! Wychodzimy! Bierzemy samochód! Wrócę nie wiem za
ile!-krzyknęła- Ale na pewno dzisiaj!- dodała
Wsiadłyśmy do samochodu. Magda
prowadziła, bo ja jeszcze nie zapisałam się na kursy. Jechała szybko, a ja
wbiłam paznokcie w fotel. Nagle mknęło mi czarne Porsche.
-Magda!- krzyknęłam a ona drgnęła-
boisz się mnie?- zaśmiałam się, a ona zmroziłam mnie wzrokiem- patrz na drogę.
Słuchaj! Narysuje sobie na ścianie czarne porsche, trochę rozmazane jakby
jechało, z czerwonymi świat..
-A gdzie kurwa go narysujesz?
-Na suficie!- pokazałam jej język, a
ona krótka się zaśmiała. Dojechałyśmy do pięciogwiazdkowego hotelu
tuż przy morzu. Michel rozpromieniał na nasz widok. Jedziemy pojutrze o
godzinie 10.30 z naszego lotniska. Hotel już jest zarezerwowany dla uczestników z Europy, a jak dalej
przejdziemy to dostaniemy pokój w domach X Factor. Namówiłam Magdę, żebyśmy
zajechały do galerii, bo musiałam uczcić wyjazd nowymi butami. Kupiłam szpilki,
converse i vansy. Po jakiejś godzinie wróciłyśmy. Od razu na wejściu pokłóciłam
się z Wiktorią i Michaliną o to, że też chciałyby jechać. Wbiegłam do pokoju i
zaczęłam się pakować.
Po jakiś 40 minutach miałam 4
walizki. Półtorej butów, półtorej ubrań i jedną kosmetyków i biżuterii. W pewnym momencie
wszedł Patryk. Nie spodziewałam się go, więc byłam zaskoczona.
-Hej. Co tam?
-Słuchaj Julka..- zaczął niepewnie. A
ja się zarumieniłam. Głupio się czułam gdy ktoś się na mój widok onieśmiela- musimy
pogadać- chciałam go zapytać o czym, ale on
podniósł rękę i mnie uciszył, a moja twarz przypominała malinkę-
Znaczy.. musze ci coś powiedzieć, a ty musisz mnie posłuchać. Jesteś piękna,
utalentowana, zabawna i do twarzy Ci w rumieńcu. Jestem idiotą, bo Ci wcześniej
o tym nie powiedziałem: nie jesteś dla mnie tylko koleżanką, jesteś kimś
więcej. Od zawsze mi się podobałaś. Jako 8 latka, dziesięcio, pietnasto czy
dziewietnasto. Jesteś urocza i najwspanialsza. nie ważne gdzie wyjedziesz,
zawsze cię będę kochał i nie chcę, żebyś mnie zapomniała- podniósł moja głowę i
nie puszczał podbródka.- Julio kocham Cię najbardziej na świecie- pocałował
mnie. Delikatnie i namiętnie. Czule, ale zarazem tak jakby chciał mnie zjeść
(?) . Dobrze, że nałożyłam błyszczyk smakowy! On mnie kocha, a ja nie jestem
pewna.. właściwie niczego nie jestem
pewna. On też nie jest mi obojętny, ale nie wiem czy jestem na to gotowa. Zamknęłam
oczy i rozkoszowałam się pocałunkiem, lecz po chwili on oderwał usta od moich i
wyszedł. Chciałam go zawołać, lecz nie potrafiłam. Nie chciałam go zranić. Więc
ze łzami w oczach spakowałam bagaż
podręczny.
Na drugi dzień poszłam do Magdy, bo
ona była cała w chmurach. Zamiast pakować rzeczy letnie, pakowała kozaki cały
czas śpiewając „Can’t buy me love” i wymachując nogami.
-Magda, debilu! Po co ci kozaki?!
-eee..- myślała nad ciętą ripostą- a
jak będziemy śpiewały świąteczną piosenkę?
-W marcu?
-Nie gadaj tylko spakuj mi buty!-
krzyknęła a ja się zaśmiałam Spojrzałam na zdjęcie jej rodziny i zauważyłam
Patryka. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku
-Dlaczego masz tak mało butów?!-
zapytałam, próbując odwrócić uwagę Magdy
- Bo może ja w nich chodzę po kilka
tygodni lub miesięcy? A nie Dni czy godzin!- spojrzała na mnie z miną
klauna-mordercy. Kończyłyśmy ją pakować śpiewając „Famous” , „Till I Forget
About You”, a potem „Epic”.
W dzień odlotu czekałyśmy przed domem
na Michela. Obiecałyśmy rodzicom, że będziemy dzwonić i pisać. Bliźniaczki
chciały autografy sławnych osób, Żaneta chciała żeby Magda zrobiła mi zdjęcie na tle napisu Hollywood. Magda obiecała chłopakom, że wspomni producentom o
raperach- amatorach. Nagle podjechało czarne… tak, tak. Czarne Porsche.
-Magda- szepnęłam- to ten sam
samochód, który narysowałam!
-Punkt za spostrzegawczość- mruknęła
do mnie jak kot i krótko się zaśmiała.
Na lotnisku było spokojnie. Z moich
obliczeń wynikało, ze w LA powinniśmy być na jakąś 9.30-10.30 ich czasu. Usiedliśmy
w pierwszej klasie, a Magda od razu włożyła słuchawki i weszła na Internet.
Pewnie słuchała „Intermission” bo łzy ściekały po jej policzkach, a zawsze jest smutna. Po tym zdarzeniu sprzed 2 lat...
Siedziałam tak z 30 minut myśląc o Patryku i rysując jakieś
zwierzęta. Potem usłyszałam głos stewardessy, żeby zapiąć pasy, ustawić fotele
w pozycji w pionowej i wyciszyć telefony i nie używać sprzętów elektronicznych.
Szturchnęłam Magdę, która mruczała melodie do swojej nowej piosenki i pisząc w zeszycie co jakiś czas skreślając słowa. Zdjęła słuchawki uśmiechnęła się szeroko
i szepnęła mi na ucho:
-Zgadnij kogo poznamy w LA- mruknęła-
Chłopaki z BTR mają być prowadzącymi w X Factor, wiec przynajmniej raz ich
spotkamy – przygryzła wargę i odsunęła się na pewną odległość. Wpatrywała się
na mnie czekając mojej reakcji. Ja się tylko zaśmiałam i powiedziałam z rozbawieniem
w oczach:
-A ty nie chciałaś jechać!- po czym
obydwie w buchnęłyśmy śmiechem
„Bo nie” to argument ludzi którzy nie mają argumentu. uparcie próbuje to wyjaśnić niektórym osobą .... to chyba najlepszy rozdział ^^
OdpowiedzUsuńSwietny! szczegolnie tekst
OdpowiedzUsuń- magda, debilu po co ci kozaki :D ` sweetlana
<3333 ekstra
OdpowiedzUsuń