sobota, 25 maja 2013

2 "„Bo nie” to argument ludzi którzy nie mają argumentu." by Julkaa

Rozdział  2… by Julkaa
-Ale dlaczego??-zapytałam zasmucona

-Bo nie-zaprzeczyła

-„Bo nie” to argument ludzi którzy nie mają argumentu. Nie pamiętasz  jak jeździłyśmy za granice z twoim wujkiem, wtedy się nie bałaś. Perfekcyjnie znasz angielski, do X Factora się nadajesz ,bo śpiewasz cudownie i takie tam…-powiedziałam

-Pamiętam, ale mam złe przeczucie.

-Boisz się??- zapytałam z chytrym uśmieszkiem na ustach

-Ja się niczego nie boję , dobra jeszcze pomyśle.-odpowiedziała

-Takkkkk… Wiedziałam, że cię przekonam. Mam do tego talent.-powiedziałam po  czym się zaśmiałam -Jedziemy do domu??-ponownie zadałam pytanie

-No chodźmy, zgłodniałam trochę. Zrobię sałatkę grecką. Co ty na to?

-A ja na to jak na lato. Heh…

Zabrałysmy gitary, poszłyśmy  na przystanek i wsiadłyśmy do autobusu. Gdy dojechałyśmy do domu Magdy. Wszyscy już tam siedzieli .

-Julka zagrajcie z Magda tą piosenkę co ćwiczyłaś cały tydzień.- poprosiła Wiktoria

-Wal się- odpowiedziałam

-Dobra nie bulwersuj się

-Kto chcę sałatkę?- powiedziała Magda, a wszyscy podnieśli ręce.

Podczas kolacji opowiedziałam rodzicom o wyjeździe do LA. Nie byli do końca przekonani, ale w końcu po  długich namowach (moich oczywiście, bo kto inny ma taki dar do namawiania?) zgodzili się. Bliźniaczki mi zazdrościły.

-Nudzę się!- powiedziała Magda w jej pokoju, gdy już zdjęłyśmy folie z jej mebli- zróbmy coś!

-Serio? Znowu cos szalonego, niedojrzałego i niebezpiecznego?- prychnęłam

-Jak ty mnie dobrze znasz!- pociągnęła mnie na dół- Tato! Wychodzimy! Bierzemy samochód! Wrócę nie wiem za ile!-krzyknęła- Ale na pewno dzisiaj!- dodała

Wsiadłyśmy do samochodu. Magda prowadziła, bo ja jeszcze nie zapisałam się na kursy. Jechała szybko, a ja wbiłam paznokcie w fotel. Nagle mknęło mi czarne Porsche.

-Magda!- krzyknęłam a ona drgnęła- boisz się mnie?- zaśmiałam się, a ona zmroziłam mnie wzrokiem- patrz na drogę. Słuchaj! Narysuje sobie na ścianie czarne porsche, trochę rozmazane jakby jechało, z czerwonymi świat..

-A gdzie kurwa go narysujesz?

-Na suficie!- pokazałam jej język, a ona krótka się zaśmiała. Dojechałyśmy do pięciogwiazdkowego hotelu tuż przy morzu. Michel rozpromieniał na nasz widok. Jedziemy pojutrze o godzinie 10.30 z naszego lotniska. Hotel już jest zarezerwowany dla uczestników z Europy, a jak dalej przejdziemy to dostaniemy pokój w domach X Factor. Namówiłam Magdę, żebyśmy zajechały do galerii, bo musiałam uczcić wyjazd nowymi butami. Kupiłam szpilki, converse i vansy. Po jakiejś godzinie wróciłyśmy. Od razu na wejściu pokłóciłam się z Wiktorią i Michaliną o to, że też chciałyby jechać. Wbiegłam do pokoju i zaczęłam się pakować.
Po jakiś 40 minutach miałam 4 walizki. Półtorej butów, półtorej ubrań i jedną kosmetyków i biżuterii. W pewnym momencie wszedł Patryk. Nie spodziewałam się go, więc byłam zaskoczona.

-Hej. Co tam?

-Słuchaj Julka..- zaczął niepewnie. A ja się zarumieniłam. Głupio się czułam gdy ktoś się na mój widok onieśmiela- musimy pogadać- chciałam go zapytać o czym, ale on  podniósł rękę i mnie uciszył, a moja twarz przypominała malinkę- Znaczy.. musze ci coś powiedzieć, a ty musisz mnie posłuchać. Jesteś piękna, utalentowana, zabawna i do twarzy Ci w rumieńcu. Jestem idiotą, bo Ci wcześniej o tym nie powiedziałem: nie jesteś dla mnie tylko koleżanką, jesteś kimś więcej. Od zawsze mi się podobałaś. Jako 8 latka, dziesięcio, pietnasto czy dziewietnasto. Jesteś urocza i najwspanialsza. nie ważne gdzie wyjedziesz, zawsze cię będę kochał i nie chcę, żebyś mnie zapomniała- podniósł moja głowę i nie puszczał podbródka.- Julio kocham Cię najbardziej na świecie- pocałował mnie. Delikatnie i namiętnie. Czule, ale zarazem tak jakby chciał mnie zjeść (?) . Dobrze, że nałożyłam błyszczyk smakowy! On mnie kocha, a ja nie jestem pewna..  właściwie niczego nie jestem pewna. On też nie jest mi obojętny, ale nie wiem czy jestem na to gotowa. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się pocałunkiem, lecz po chwili on oderwał usta od moich i wyszedł. Chciałam go zawołać, lecz nie potrafiłam. Nie chciałam go zranić. Więc ze łzami w oczach spakowałam  bagaż podręczny.

Na drugi dzień poszłam do Magdy, bo ona była cała w chmurach. Zamiast pakować rzeczy letnie, pakowała kozaki cały czas śpiewając „Can’t buy me love” i wymachując nogami.

-Magda, debilu! Po co ci kozaki?!

-eee..- myślała nad ciętą ripostą- a jak będziemy śpiewały świąteczną piosenkę?

-W marcu?

-Nie gadaj tylko spakuj mi buty!- krzyknęła a ja się zaśmiałam Spojrzałam na zdjęcie jej rodziny i zauważyłam Patryka. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku

-Dlaczego masz tak mało butów?!- zapytałam, próbując odwrócić uwagę Magdy

- Bo może ja w nich chodzę po kilka tygodni lub miesięcy? A nie Dni czy godzin!- spojrzała na mnie z miną klauna-mordercy. Kończyłyśmy ją pakować śpiewając „Famous” , „Till I Forget About You”, a potem „Epic”.

W dzień odlotu czekałyśmy przed domem na Michela. Obiecałyśmy rodzicom, że będziemy dzwonić i pisać. Bliźniaczki chciały autografy sławnych osób, Żaneta chciała żeby Magda zrobiła mi zdjęcie na tle napisu Hollywood. Magda obiecała chłopakom, że wspomni producentom o raperach- amatorach. Nagle podjechało czarne… tak, tak. Czarne Porsche.

-Magda- szepnęłam- to ten sam samochód, który narysowałam!

-Punkt za spostrzegawczość- mruknęła do mnie jak kot i krótko się zaśmiała.

Na lotnisku było spokojnie. Z moich obliczeń wynikało, ze w LA powinniśmy być na jakąś 9.30-10.30 ich czasu. Usiedliśmy w pierwszej klasie, a Magda od razu włożyła słuchawki i weszła na Internet. Pewnie słuchała „Intermission” bo łzy ściekały po jej policzkach, a zawsze jest smutna. Po tym zdarzeniu sprzed 2 lat...

 Siedziałam tak z 30 minut myśląc o Patryku i rysując jakieś zwierzęta. Potem usłyszałam głos stewardessy, żeby zapiąć pasy, ustawić fotele w pozycji w pionowej i wyciszyć telefony i nie używać sprzętów elektronicznych. Szturchnęłam Magdę, która mruczała melodie do swojej nowej piosenki i pisząc w zeszycie co jakiś czas skreślając słowa. Zdjęła słuchawki uśmiechnęła się szeroko i szepnęła mi na ucho:

-Zgadnij kogo poznamy w LA- mruknęła- Chłopaki z BTR mają być prowadzącymi w X Factor, wiec przynajmniej raz ich spotkamy – przygryzła wargę i odsunęła się na pewną odległość. Wpatrywała się na mnie czekając mojej reakcji. Ja się tylko zaśmiałam i powiedziałam z rozbawieniem w oczach:

-A ty nie chciałaś jechać!- po czym obydwie w buchnęłyśmy śmiechem

3 komentarze:

  1. „Bo nie” to argument ludzi którzy nie mają argumentu. uparcie próbuje to wyjaśnić niektórym osobą .... to chyba najlepszy rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny! szczegolnie tekst
    - magda, debilu po co ci kozaki :D ` sweetlana

    OdpowiedzUsuń