Pewnie myślałyście, że to już koniec? Otóż nie :3 Ni chcę,
żeby Kendall był smutny. To teraz zapraszam na cz. III
***( 6 dni później)
Siedziałem przymulony i oglądałem jakiś denny film w telewizji. Głupia komedia. Logan i
Erin zaczęli ze sobą chodzić, James i Halston są w restauracji. Świętują ileś
tam miesięcy bycia razem (może nawet to już rok, kto to wie?), a Carlos z Alex
wybrali się do jej rodziców. Jeśli każdy wolny dzień ma tak wyglądać to ja już
wolę pracować! Nagle ktoś zapukał do moich drzwi. Wściekły wstałem i poszedłem
otworzyć.
-Czego?!- zapytałem groźnie i ujrzałem Sharon.
-Myślałam, ze mnie trochę lepiej powitasz- uśmiechnęła się.
-Co ty tu robisz?- zapytałem się- wejdź!- nie mogłem pohamować
mojej radości. Mocno ją przytuliłem i nie chciałem puszczać, no ale cóż… trzeba
pokazać trochę kultury.
-Przepraszam, że tak bez słowa wyjechałam. Mama była chora i
pojechałam zająć się rodzeństwem. Tata musiał pracować, a dziadkowie nie żyją. Jak
już z mamą było lepiej próbowałam się do ciebie dodzwonić, ale najpierw telefon
mi się rozładował, a potem wypadł przez okno i się calutki rozwalił. Nie mogłam
znaleźć karty, więc kupiłam nową. Ale zapomniałam, że nie znam twojego numeru
na pamięć…
-A ja zapomniałem, ze takie rzeczy mogą się przytrafić tylko
tobie- zaczęliśmy się śmiać i znowu ją mocno przytuliłem.- więc skoro jesteś
tutaj to może masz ochotę się czegoś napić? Albo jesteś głodna?
-Jestem ciekawa jak dobrą robisz kawę.- powiedziała, a ja
uśmiechnąłem się w myślach. Od kilkunastu dni uczyłem się robić pyszne cappuccino
z pianką. Raz nawet mi wyszedł rysunek, taki jaki robią zawodowcy.
Po piętnastu minutach podałem jej filiżankę. Waniliowe
cappuccino z napisem „K&S”. Ona otworzyła oczy ze zdumienia, potem
zaniosłem na stół pierożki z truskawkami.
-Gdzie ty się nauczyłeś tak gotować? I od kiedy robisz taką
dobrą kawę…
-Cappuccino- poprawiłem ją, a ona z politowanie pokręciła
głową.
Cały czas się śmialiśmy i dużo rozmawialiśmy. Z nią każda
chwila jest wyjątkowa. Przy niej czułem się sobą.
-Nie wierzę, że nadal chcesz się ze mną spotykać. Inni po
pierwszej randce uciekali.
-Ja nie jestem inny. Ja jestem szczęściarz, że mam ciebie.
***(13 miesięcy później)
-To pijemy za rok związku Kendalla i Sharon- krzyknął James i
wzniósł toast. Schmidt nie denerwuj się. Wszystko będzie ok.- Za to, że nasz przyjaciel
jest szczęśliwy, uśmiechnięty, a przede wszystkim nie marudzi. Tak często.-
dodał Maslow i wszyscy wypiliśmy szampana.
-Chcę coś powiedzieć- oznajmiłem wstając- mówiłem to wiele
razy. Sharon jest wyjątkową i piękną dziewczyną. Dogadujemy się, rozumiemy,
nawet bez słów. Kocham ją i myślę, że ona kocha mnie. Więc Sharon Chavez
chciałabyś mnie zaszczycić i pozwolić, żebym mógł cię przedstawiać jako moją
narzeczoną?- zapytałem i uklęknąłem na jedno kolano. Ona popatrzyła na mnie ze
łzami w oczach. Nagle jej twarz zbladła, a ona sama uciekła i popędziła do
łazienki. Co? Nie, nie, nie! Ona nie chce uciec prawda?
Wróciła po 5 minutach, zielona na twarzy. Trzymała się za
brzuch i delikatnie usiadła na krześle.
-Przepraszam za to. Niedobrze mi się zrobiło…
-Ale nadal nie odpowiedziałaś na pytanie Kendalla!- pisnęła
Erin i Alex.
-Jeśli wciąż jest aktualne…
-Jestem z tobą od roku. Przeżyłem gorsze sytuacje- zaśmiałem
się i ponownie uklęknąłem. – Sharon, będziesz moją żoną?
-Tak.- powiedziała nieśmiało, a ja wsunąłem jej pierścionek
na palec. Pocałowałem ją namiętnie i usiadłem na swoim miejscu. Dalszą część
kolacji trzymaliśmy się za ręce i nie zwracaliśmy uwagi na resztę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz