Przepraszamy za taką długa przerwę. Ani ja, ani Julka nie mamy weny. Teraz dodam opowiadanie o Loganie, które napisałam w wakacje. z punktu widzenia Hendersona.
****(godzina 7:55)
Jechałem strasznie szybko. Zaspałem. Jestem spóźniony już 50 minut, a reżyser pozwala na, maksimum, 30 minut z ważnych powodów. Pewnie Carlos, James i Kendall już dawno nagrywają kolejną scenę. Beze mnie.
Zauważyłem jak zielone światło miga i natychmiast zmienia się na pomarańczowe. Wdepnąłem gaz, lecz i tak czerwony sygnał kazał mi się zatrzymać. Zdenerwowany zacząłem walić głową w kierownice, uruchamiając klakson.
-Coś się panu nie podoba?!- usłyszałem kobiecy głos. Przed moją maską stała bardzo ładna dziewczyna. Wychyliłem głowę przez okno i szeroko się uśmiechnąłem.
-Przepraszam. Po prostu spóźniłem się do pracy. Czerwone mnie złapało i odruchowo położyłem się na kierownicy.
-Dobra. Nie ma sprawy. Jestem Nancy.- pomachała mi palcami i odeszła.
-A ja Logan!- krzyknąłem za nią i pojechałem dalej.
W studiu cały chodziłem w skowronkach. Nie mogłem się na niczym skupić.
-Hej!-zawołał Kendall, lecz ja go olałem.- L O G A N!
-Hmm...?
-Zakochałeś się, czy co??!!
-Chyba tak.-odparłem, a mój przyjaciel machnął ręka i mruknął "powodzenia", po czym odszedł do reszty.
***(wieczór)
-Halo?- zapytałem, gdy mój telefon przerwał mi oglądanie filmu.
-Logan?
-Mike! Co tam słychać?
-Ok. Tylko mam mały problem. Samochód mi się zepsuł i nie ma kto dowieźć pizzy. Zrobisz to dla mnie?
-Dobra. A gdzie jesteś?- Mike podał mi adres i od razu ruszyłem do mojego kumpla.
-Wszystko do tego domu.- dał mi 4 pudełka pizzy i karteczkę z nazwa ulicy.- M O D E L K I!- przeliterował to słowo.- Przyjechały tutaj z Europy i jedzą na potęgę! Codziennie zamawiają 3-4 pudełka pizzy. a co najlepsze! Od 2 tygodni widzę je co drugi dzień i nie przytyły ani grama! Jest ich tam pięć... Czekaj, jak one miały na imię? Ukrainka Natasza. Hiszpanka Sasha. Polka O-Ola, Francuzka Nina i Brytyjka Nancy.
-Nancy?- zapytałem, a serce zaczęło mi szybciej bić. To niemożliwe. To tylko zbieg okoliczności.
-To co jedziesz?
-T-tak...- odparłem i wsiadłem do samochodu.
Po 15 minutach stałem pod drzwiami białego, dwupiętrowego domu. Zapukałem i czekałem, aż ktoś otworzy.
-Nancy twoja kolej!- krzyknęła dziewczyna z Ukraińskim akcentem.
-Ja miałam jutro płacić!
-Nie prawda! No idź, bo się chłopak zniecierpliwi!
-Mike!... Nie jesteś Mike... skądś cię znam... - odparła Nancy.
-Logan. Ten od klaksonu na przejściu.
-Logan! Nie poznałam cię. Nie dziwię się teraz, że się spieszyłeś. Nie lubię zimnej pizzy!- zaśmiała się.
-Nie jestem dostawcą. Mike'owi się zepsuł samochód.
-No chyba, że tak... a gdzie pracujesz?
-Mam wiele zawodów.- zaśmiałem się.
Gdybym jej powiedział, że jestem aktorem, piosenkarzem, modelem, twórca tekstów i jeszcze tancerzem, to wyszłoby że się przechwalam.
-Skądś cię kojarzę... mam nadzieję, że nie jesteś sławny,
-No...
-Nienawidzę celebrytów! Chwalą się pieniędzmi uważają "co to nie oni". Sama zostałam zmuszona do bycia modelką, choć z czasem to polubiłam.
-Mój zawód jest z tym związany. Noszę kawę, wodę, jedzenie w studiu. Czasem światła lub dźwięk ogarniam. No i wożę ich na rożne galę.- skłamałem. Nie lubiłem kłamać.
-Dajesz się wykorzystywać.- stwierdziła.
-Ale to lubię.
-Serio? Nie wytrzymałabym.
-Da się przywyknąć. a może dasz mi swój numer?
-Z chęcią...
-NANCY? Gdzie jedzenie?
-Już!- krzyknęła i szybko wręczyła mi pieniądze i małą, niebieską karteczką, na której znajdował się szereg cyfr.
**** (tydzień później)
-Logan, gdzie ty mnie zabierasz?- spytała Nancy po raz setny podczas tej podróży. Miała zawiązane oczy i siedziała obok mnie. W spokoju mogłem przyglądać się jej twarzy. Milimetr po milimetrze.
-Niespodzianka. Mam nadzieję, że ci się spodoba.
-Jeśli przygotowałeś to prosto z serca to na pewno.
Po 10 minutach znaleźliśmy się pod starym budynkiem. Westchnąłem głęboko i odwiązałem opaskę Nancy, głaskając jej włosy.
-Dom dziecka...?-zapytała patrząc na mnie.
-Wspieram ich już od 3 lat. Zbiórki, akcje charytatywne, wszystko co dostanę, aa do szczęścia mi nie potrzebne oddaje dzieciom. Dzięki temu są uśmiechnięte i radosne. Mają zabawki i jedzenie...
Wysiadłem z auta i otworzyłem drzwi od części pasażera. Udaliśmy się pod drzwi i zanim zdążyłem je otworzyć tłum dzieci wyskoczył zza nich i mocno mnie przytulił wołając:
-WUJEK LOGAN!
-Hej maluchy!
-Wow. Spora rodzinka.-zaśmiała się Nancy.
-No a jak! To jest Misty.- wskazałem na czteroletnią, rudą dziewczynkę.- A to Paul i Peter.- poczochrałem po głowie 7-letnich bliźniaków.- Caroline, Katherine, Leila i John.W środku jest jeszcze David, ale nie wiem gdzie podział się Philip.
-Tutaj jestem!- zawołał 15-latek wychodząc zza domu.
-Cześć młody.
-Logan... to znaczy wujek.- poprawił się chłopak na widok rozzłoszczonych min maluchów.-A kto to... nowa ciocia?
-Chciałbym!- uśmiechnąłem się do Nancy, a ona tylko się zarumieniła.- To co... wchodzimy? Czy będziemy tak tu stać?
-Idziemy!- pisnęły dziewczynki i pociągnęły Nancy do środka. Ja z chłopakami poszliśmy roześmiani i zadowoleni.
***(3 tygodnie później od pierwszego spotkania)
-Czy ty jesteś nienormalny?!- krzyknął znowu na mnie James.
-Ej! To 2 tygodnie odkąd jesteśmy razem! Chciałem zrobić coś romantycznego!
-Nie o to mi chodzi! Ty jeszcze jej nie powiedziałeś? Logan. To nie może się ciągnąć dalej. W końcu jak nie my, czy znajomi to fanki cię zdradzą. Nawet nieświadomie. One przecież nie wiedzą jeszcze, że jesteś z Nancy. Kto normalny wynajmuje całą salę kinową i zaprasza przypadkowych ludzi?
-Ja im zapłaciłem, żeby nie wydało się to podejrzane, że jesteśmy sami. Stać mnie na to.
-Chyba na głupotę. Ale co tam- nie moja sprawa! Tylko potem nie płacz, że cę rzuciła.
***(2 miesiące odkąd Logan i Nancy są razem)
-Film był cudowny!-oznajmiła moja dziewczyna.
-Wiem. A kolacja ci smakuje?
-Oczywiście!
Siedzieliśmy kilka minut w ciszy patrząc sobie w oczy. Obrzuciłem całą salę spojrzeniem. James cały czas wpatrywał się we mnie. Miał przygnębione oczy, lecz po chwili udał się w zaciętą dyskusję z Carlosem. Chwilę im się przyglądałem, lecz potem usłyszałem piski jakiś dziewczyn. Odwróciłem głowę w stronę okna, przed którym stało 7 dziewczyn z napisem "BTR" na koszulkach.
-Wiejemy!- pociągnąłem Nancy za rękę i pobiegliśmy w kierunku tylnych drzwi. Za mną pobiegli Kendall z Carlosem, a na końcu James. Cała 3 usiadła z tyłu, a ja z Nancy na przodzie.
-Dlaczego ich wieziemy?- moja dziewczyna pochyliła się i szepnęła mi na ucho.
-To moi sławni przyjaciele.- mruknąłem spoglądając w lusterko.
-Oh. To dlatego uciekaliśmy?
-Tak.
-Nie mógł ktoś inny ich zawieść?- nie dawała za wygraną.
-To moi przyjaciele. A poza tym ty też jesteś sławna, więc do ciebie też mogły...
-Miały napis "Big Time Rush"- przerwała mi.- To nie była żadna moja sesja, marka ubrań którą reklamowałam, czy nawet magazyn, gdzie byłam na okładce. Kim są "Big Time Rush"?
-4 chłopaków. Grają, śpiewają, robią niezłe show.
-Logan. coś przede mną ukrywasz. Jak się nazywają?
-Nie pamiętam. Ok? Nie patrz się tak na mnie! Próbowałem sobie przypomnieć ale nie wiem!
***(4 miesiące jak Logan i Nancy są razem)
-Nie mogę się doczekać!- pisnęła moja dziewczyna.
Własnie byliśmy w drodze na jedną z największych gal w Ameryce. Co ja gadam? Na świecie! Oskary...
I to tu będzie mój koniec. Prawdopodobnie. Nie miałem żadnej wymówki, żeby nie iść. Chłopaki też tu będą, wiec nie miałem wyjścia.
-A o to Nancy Blake i Logan Henderson!- ktoś krzyknął i rozległ się dźwięk fleszy. Inny ktoś otworzył nam drzwi i wyszliśmy we dwoje. Reporterzy zbiegli się wokół nas. Nagle podszedł prezenter.
-Nancy! Najpiękniejsza najpiękniejszych europejskich i światowych modelek. Zaprojektowałaś kolekcje ubrań i dwa kobiece zapachy perfum. Chyba ta tym się nie zatrzymasz?
-Oczywiście, że nie! Mam przed sobą jeszcze znakomite lata pracy!
-Logan. Loggy-bear, jak to powiada Kendall. Chłopak, który wspiera wiele akcji, utrzymuje nie jeden dom dziecka, a przede wszystkim piosenkarz, który daje koncerty charytatywne i kocha swoich fanów.
-Nie przesadzaj...- odparłem lekko czerwony.
-Zaraz. Tu jest mała pomyłka. Logan nie jest sławny!
Oj! Chyba kroi się kłótnia!
-Tłumacz się.- powiedziała groźnie.
Nancy. Audycja na żywo. Oj, nie dobrze...
-Słuchaj mnie do końca. Jak cię spotkałem od razu mi się spodobałaś. Potem powiedziałaś, że nie lubisz celebrytów, bo są nadęci, wiec chciałem to przed tobą zataić i cię poznać. A przede wszystkim, chciałem żebyś poznała mnie. Nie jestem nadęty. Nie wydaję kasy na alkohol. Wspieram domy dziecka, a przede wszystkim ten, który odwiedziliśmy. Jestem nawet wolontariuszem w schronisku dla zwierząt. Zapłaciłem ludziom, żeby wykupili bilety na seans co byliśmy, żeby żadna Rusherka się nie dostała.- mówiłem coraz szybciej, ledwo oddychając.- Wtedy przed restauracją właśnie były rusherki. gram w zespole BTR i nie jestem głupi. chyba, ze ogłupiałem z miłości dla ciebie.
-Ty idioto! Jak mogłeś mnie tak okłamać?- pisnęła. Nie zwracaliśmy uwagi na kamery, czy tłum ludzi stojący obok nas.
-Zrozumiem, jak ze mną zerwiesz.
-Nie zerwę. Bo mimo wszystko, masz cudowną duszę i serce. Od ciebie nauczyłam się, że pieniądze to nie wszystko, ale za nie możesz pomóc innym. Tylko ty umiałeś się tak poświęcić. I to wszystko dla mnie!- miał łzy w oczach. Rzuciła mi się na szyję i zaczęła szlochać.
-Może to głupi moment, ale jesteśmy już ze sobą 4 miesiące...
-Jak przez tyle czasu zdołałeś to ukryć?- zapytała. Odsunąłem się od niej i złapałem za ręce, cały czas patrząc się w jej oczy.
-I przez te 4 miesiące bywało różnie. Dużo cudownych chwil, ale były też trochę gorsze. Nie mówię, że były złe, bo wystarczyło, że ty się pojawiłaś a już było dobrze. Codziennie wstawałem z myślą, że ci to powiem, dzisiaj, zaraz, teraz, natychmiast. Ale nigdy nie wiedziałem jak. Pomyślałem, że dzisiaj samo się wyda, a ty albo ze mną zerwiesz albo dostanę po twarzy. Choć miałem nadzieję, że to nie nastąpi. I widać miałem rację. Do dzisiaj. Ale dzisiaj nie tylko ty się czegoś dowiedziałaś. Ja teraz wiem, że mnie kochasz. Więc Nancy Blake... uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz żoną zwykłego, prostego piosenkarza?- Nancy zawyła z radości i znowu się popłakała, gdy otworzyłem czarne pudełeczko. Wyjąłem jego zawartość i przystawiłem jej do dłoni. Tylko teraz czekać na odpowiedź...
-Nie wiem, czy po tym wszystkim...
-ZGÓDŹ SIĘ!-krzyknęły wszystkie kobiety tutaj stojące. Teraz zauważyłem, że każda z nich płacze. Co ja mówię? Wręcz wyją!
-Tak!-szepnęła, a ja założyłem jej pierścionek na palec.
-Czyli za rok widzimy się na pewno w takim samym składzie. Ale mam nadzieję Nancy, że pod innym nazwiskiem.- mruknął prezenter i puścił do niej oko. Oboje się zaśmialiśmy. Złapałem ją mocno za rękę uradowany, że między nami nie ma żadnych tajemnic...
-Logan. Muszę coś ci powiedzieć.- zaczęła nie pewnie moja narzeczona, gdy jucz siedzieliśmy.
-Słucham cię kochanie?
-Chyba... chyba jestem w ciąży.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz