-Magda! Magda! – krzyknęła Julka- podnieś swój wielki tyłek i
chodź na balkon!
Julka Butterfly, moja przyjaciółka
jest małą wredną dziewczyną! Ale i tak ją kocham. Właśnie malowałam swój pokój-
zielone tło, a na nim czerwone tulipany. Odłożyłam pędzel i wyszłam na balkon.
-Czego dusza potrzebuje?- starałam się
zabrzmieć jak najbardziej słodko.
Mieszkałyśmy w dwóch sąsiednich
domkach przy ulicy „Pięknej” w Gdyni. Nasze pokoje wychodzą naprzeciw siebie.
Znamy się od prawie 19 lat, prawie bo te 19 skończymy w sierpniu. Nasze mamy
poznały się w szpitalu, a kilka miesięcy później przeprowadziłyśmy się tutaj i
okazało się, że Julka ze swoją rodziną też tu mieszkają. Pani Agata jest najsympatyczniejszą
osoba jaką znam. Ona nauczyła mnie gotować, Julkę niby też… ale nic nie
pojmuje. Obiera ziemniaki i nagle leci na górę bo wymyśliła pomysł na kolejny
obraz. W swoim pokoju ma ścianę naprzeciwko drzwi i tam dodaje jakieś różne rysunki.
Na początku było ich kilka, a teraz nie da się odróżnić czy koń biegnie na plaży
czy w sali baletowej.
Julka jeszcze bardziej się
wyszczerzyła, pokazała na swoją gitarę i powiedziała:
-Wreszcie nauczyłam się tej piosenki
co napisałaś! Trochę trudne nuty… ale wyszło bosko! Idziemy na dworzec?
Przewróciłam oczami, udawałam, że
jest mi to obojętne. Choć w sercu krzyczałam „Wreszcie!”
-Skończę malować i nastroje gitarę.
Zadzwonię… albo krzyknę- uśmiechnęłam się i weszłam znowu do pokoju. Jak dawno
tam nie byłam! Julka w ogóle nie mogła załapać tej piosenki, cały czas myliły się
jej słowa. Ale cóż…to chyba moja wina, że piszę aż tak poetycko…
Po jakiś 35 minutach przebrałam się i
krzyknęłam, żeby moja przyjaciółka zeszła.
ubranie Magda:
-I jak?- zaczęła- przykleiłaś te
plakaty?
-Które? – udałam głupią
-No Big Time Rush!!! –zdenerwowała się-
Nie wygłupiaj się!
-Pewnie, że tak! Jak mogłam nie przykleić
moich idoli? Co dziś zagramy?- zapytałam się patrząc ze wzięła swój najgrubszy
zeszyt- Elevate już opanowałaś?
-yhymm- przytaknęła- Elevate, City is
ours –wyliczała na palcach- Love me, love me i ta twoją.
-Okey.
Wsiadłyśmy do autobusu I pojechaliśmy
na dworzec. Rozstawiłyśmy się w podziemiach. Zaczęłyśmy grać i śpiewać, z każda
chwilą ludzi wokół nas było coraz więcej. Zauważyłam, że jeden facet w gajerze
trzyma teczkę i przygląda nam się z.. no
właśnie z czym? Zaciekawieniem, uwielbieniem, intrygą?
-Dziękujemy wszystkim!- z zamyślenia
wyrwał mnie głos mojej przyjaciółki- a teraz zaśpiewamy piosenkę, która
napisała Magda.
J: Moje życie to setki próób;
Próby i błędy częścia mnie będą po grób.
M: Więc aby sny spełniły się
Nie mogę poooddaaać sięęęę!
Ref: M: Teraz długo leć, leć leć!
J: Jak najwyżej się wznieś, wznieś, wznieeeś!
R:Poczuj swoje marzeniaaaaaa!
M: Trzeba daleko biec, biec, biec
J:I jak najlepiej żyć, żyć, żyć<yeah>
R:Aby ta pogoń zakooończyyła się! X2
2. M: Rzadko cieszyłam się
Ale życie nauczyło mnie
J: żeby po upadku dalej iśc
I z pragnieniami nauczyć się żyyyć
Ref:….
3. J: jak samochód trzeba tankować
A chorych ludzi ratować
M: Trzeba wszelkie złe myśli zbyć
I za marzeniami, za marzeniami, za marzeniaaaaaami w pogoń iść
Ref:…
R: Aby ta pogoń zakończyła się, zaaaaaakoooończyyyyła sięęęęęęęęęęę
Gdy skończyłyśmy śpiewać, a ja
przeciągnęłam ostatnia nutę rozległy się głośne brawa. Ludzie zaczęli
odchodzić, oprócz tego faceta, który się nam TAK przyglądał. Podszedł do nas i
powiedział po angielsku:
-Witam was młode panie. Jestem Michel
Williams. Zajmuję się odkrywaniem młodych talentów do X Factora w Ameryce- wyciągnął
do nas dłoń
<--- * W tym samym czasie…(dop. aut. znaczy
tak jakby bo w LA jest 9 godzin różnicy :D ) oczami Jamesa* --->
-Dobrze mam rozumieć..? –zacząłem- że
obudziłeś nas o 6 w sobotę tylko po to, żeby się zapytać czy będziemy prowadzącymi
w X Factorze, który zaczyna się już za 2 tygodnie?!
-Jimmy nie denerwuj się- powiedział
nasz menadżer- chodzi o to, że w parach na zmianę macie dodawać zawodnikom
otuchy, zapowiadać ich, opowiadać o kulisach etc. etc. co wy na to?
-hmm.. może być ciekawieeee- ziewnął
Carlos
-Czy tobie mózgownica się jeszcze dobrze
nie rozbudziła? –warknąłem- A może w ogóle jej nie masz?
-James! – krzyknął Kendall- to że jesteś
wściekły nie znaczy, że musisz na nas przelewać swoich emocji. Jesteśmy za-
ostatnie zdanie skierował w kierunku Jordana, po czym spojrzał na mnie
-Przepraszam… po wczorajszym jestem załamany-
wydusiłem z siebie ze łzami w oczach
*** Magda
-X factorze?- pisnęła Jul- Pan chce, żebyśmy
wyjechały do ameryki i poszły na casting?!
-Tak- uśmiechnął się- Widzę, że się
zgadzasz. A co z tobą zwrócił się do mnie.
Udawałam obojętną, choć w głębi serca
czułam „Jedź, jedź!”.
- A co z pieniędzmi na bilety?
Zakwaterowanie? Jedzenie? Ubrania? Zapewnicie nam to? Może nie mam pieniędzy…
-Spokojnie- przerwał mi- wszystko wam
zapewnimy. Pod warunkiem, że się dostaniecie. Co jest pewne, bo świetnie
śpiewacie. Big Time Rush? – spojrzał na zeszyt
-Tak- powiedziała cicho i się zarumieniła.
Dlaczego ona jest taka nieśmiała?!
-Dobrze, macie moją wizytówkę. Macie
tydzień na podjęcie decyzji. To do zobaczenia!
-Może- powiedziałam zanim odszedł, a
on tylko parsknął śmiechem.- Nie mam zamiaru wyjeżdżać! – krzyknęłam widząc minę
Julki, która od razu jej zeszła!
dajcie nowy rozdział plisss!!!
OdpowiedzUsuńSUPEEERRR !
OdpowiedzUsuń