dodam 3 opowiadanie. Znowu James. Sorry, że tak dużo o
nim. No ale wiecie: Jestem Maslower ^^
Bohaterzy:
Miley Jupiter 23 lata
Charlie Casadie. 23 lata
Chłopaki z zespołu
Jeremy Neu. 24 lata
Czerwiec 2013
*** (Oczami Miley)
Witam was. Nazywam się Miley Jupiter.
Pochodzę z Santa Monica i jestem wielką fanką Rock’a. uwielbiam pomagać
ludziom. Jestem wolontariuszką w schronisku i domu starców. Moja przyjaciółka
Charlie uwielbia zespół „Big Time Rush”. Ja sama nie widzę w nich niczego
nadzwyczajnego. Lubię ich piosenkę „Paralyzed” i na tym koniec. Niedługo ma być
ich koncert w ramach Summer Break Tour i obiecałam Charlie, że ją zabiorę.
Urodziny miała 2 dni temu, ale wolała spotkać ich. Kupiłam dwa bilety w
wejściówkami vip, a ona od tygodnia wybiera strój. Za wszelką cenę chciała
spotkać Carlosa. Mam chłopaka. Jeremy’ego. Uroczy, romantyczny, czuły. Ale
niestety… ja szukam czegoś innego. Spontaniczności, szaleństwa, zabawy. Nie lubię
być sama. Więc od niego nie odejdę. Jestem w nim zauroczona, ale to nie miłość.
Mając 23 lata rodzice bez przerwy mówią, żebyśmy się ustatkowali. Eh… mamusia
pragnie wnuka. Fuj.
W końcu nadszedł dzień tak wielce
wyczekiwany przez Charlie. Postanowiła ubrać się w legginsy, turkusową tunikę
bez jednego rękawa i czarne baleriny. Ja postanowiłam założyć moje czarne
spodenki odkrywające połowę tyłka, bokserkę, pieszczochę i vansy.
-Jak na taki zespół nawet fajnie
grają!- mruknęłam, gdy jeden z nich zaczynał kolejną piosenkę. Nie odróżniałam
ich. Ni znałam ich imion. No może oprócz Carlosa. Charlie bez przerwy o nim
nawijała.
-Widzisz! A ty tak się uparłaś na tego
rock’a!
-Bo lubię to!- mruknęłam trochę
oburzona.
Po całkiem fajnym koncercie weszłyśmy
za kulisy z dwoma innymi dziewczynami. Chłopcy do nas d razu podeszli i zaczęli
rozmowę.
-Ej… mam pytanko- zaczęłam- moglibyście się przedstawić?
-Ee.… to nie wiesz?
-Nie. Niestety- klasnęłam w dłonie.
Wskazałam na latynoskiego chłopaka- znam tylko ciebie. Carlos?
-Tak. Ale nie znasz nas?
-Ja nie jestem fanką. Nawet po moim
stroju widać, że preferuję inny styl. Przyszłam z przyjaciółką. – zauważyłam,
że najwyższy z chłopaków patrzy się na mój tyłek. –Fajny co nie?- mruknęłam i
popatrzyłam mu się w oczy. Miał w nich radosne ogniki.
-Przyznaję ci rację- zaśmiał się.
Po godzinie spędzonej na rozmowie z
nimi wreszcie dowiedziałam się, że blondyn to Kendall, brunet to Logan, a ten
co patrzył się na mój tyłek to James. Miałyśmy już wychodzić, bo chłopcy się powoli
zbierali, lecz nagle James pociągnął mnie za nadgarstek i zaciągnął w miejsce,
gdzie nikt nas nie słyszał.
-Hej co robisz?- uśmiechnęłam się.
-Chciałem się zapytać. Może
wyskoczylibyśmy gdzieś?
-Zależy gdzie. I jak. Ja mam
chłopaka.
-Jak przyjaciele. Jesteśmy tu jeszcze
przez 5 dni. Robimy przerwę. A słyszałem, że jutro są wyścigi motocykli. Chyba,
że się nie inte…
-Oczywiście!- w moim brzuchu zaczęły
latać motylki. Kochałam motocykle. Od małego pragnęłam na nich jeździć. Niedawno
zdałam nawet prawko, ale teraz czekać do urodzin, aż rodzice mi go kupią… - A
można się zapisać?
-Tak. Ale trzeba mieć swój własny
pojazd.
-Oh…
-Jak chcesz mogę ci pożyczyć. Z
chęcią popatrzę jak jeździsz.
-To spoko.- wyciągnęłam z kieszeni
kartkę i czarny lakier. Napisałam nim mój numer i wręczyłam długowłosemu, po
czym ruszyłam w kierunku przyjaciółki.
-Poznałam Carlosa!- pisnęła.
-A ja jutro jadę z…z…Jamesem na
motory- uśmiechnęłam się, a Charlie znieruchomiała.
-Podobno nie lubisz BTR’u.
-Ich muzyki- nie za bardzo. Ale ten
cały James jest fajny- uśmiechnęłam się i ruszyłam dalej.
Nazajutrz Maslow, bo wreszcie
dowiedziałam się że tak ma na nazwisko, podjechał pod mój dom swoim czerwonym
motorem. Od razu poczułam zapach benzyny i usłyszałam charakterystyczny dźwięk
silnika.
-Do tyłu- powiedziałam, a on odsunął
się do tyłu wznosząc ręce w geście obronnym. Po 20 minutach byliśmy na torze, a
ja się zapisałam. Miałam numerek 34. Maslow kupił bilet i usiadł w 3 rzędzie.
Ustawiłam się na start i założyłam kask.
-Co laleczko motorka się zachciało?-
zapytał jakiś mężczyzna przed 30. Trochę się wkurzyłam, ale nie zwróciłam na
niego uwagi. Wsiadłam na mój pojazd i czekałam na start.
Poczułam tą szybkość. Poczułam
radość. Na kursach nie można było tak szybko jeździć. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Szczególnie
wtedy, gdy wyminęłam faceta z pretensjami. Ostatnie kółko. Ostatnia prosta. Już
prawie na mecie. Przekroczyłam czarno-białą wstążkę. Podskoczyłam z radości i
odebrałam medal. Czułam się szczęśliwa. Bardziej niż kiedykolwiek w życiu.
James biegł w moją stronę, gdy nagle zauważyłam mężczyznę jadącego prosto na
mnie. Po chwil poczułam ciemność…
-Doktorze co z nią?- usłyszałam
znajomy głos gwiazdora. Lecz nie mogłam nic powiedzieć, otworzyć oczu czy nawet
drgnąć palcami.
-Jest stabilnie. Za 3, może 4 dni powinna
się obudzić.- teraz było słychać gruby męski głos. Zapewne mojego lekarza. Poczułam
jak James łapie mnie za rękę i szepcze:
-To moja wina. Przepraszam. Już dzwoniono
do twoich rodziców. Charlie też ma przyjechać.- słyszałam jak zza mgły. Mówił
coś jeszcze, lecz to było dla mnie niezrozumiałe. Znowu zapadłam w sen.
Obudziłam się po 2 dniach. Czyli
wcześniej niż przypuszczał doktor. Przy moim boku siedział Jeremy.
-Gdzie Maslow?- zapytała groźnie nie otwierając
oczu.
-Obudziłaś się po tylu dniach i
twoimi pierwszymi słowami było „Gdzie Maslow?”. Naprawdę? –zaśmiał się mój
chłopak- nic mu nie jest. Nie pokazał się tu od środy. Od twojego wypadku.
Zostawił to dla ciebie. –pokazał na zamkniętą kopertę- i zapytał o twój e-mail.
Pewnie będzie chciał przeprosić. Przy mnie nic by ci się takiego nie stało-
próbował mnie pocałować, lecz ja go odepchnęłam ręką, która od razu mnie
zabolała.
-Zostaw. – mruknęłam trochę zła.
Dlaczego poszedł? Bał się? Może już nie chce mnie znać.
-Dobrze- uniósł ręce w geście
obronnym i podał mi kopertę. Otworzyłam ją jedną ręką i zębami. W środku był
krótki liścik :
„Kochana Miley. Przykro mi z powodu wypadku. Jeśli nie chcesz mnie więcej
znac zrozumiem to. Jeśli jednak chcesz ze mną pogadać sprawdź pocztę mailową.
James Maslow”
Wyrwał sobie kroplówkę z dłoni i
wstałam. Nie lubię szpitalnych pidżam, więc wzięłam sobie moje ubrania w
których przyjechałam.
-Co ty robisz? Miley?- zapytał
Jeremy.
-Masz rację. Przy tobie nie
spotkałaby mnie coś takiego. Bo przy tobie jest nudno. Ja lubię się bawić i
szaleć. Lądować w szpitalu co tydzień, aż w końcu będą pytać „Co sobie złamałaś
tym razem?” . chcę szaleć, jeździć na motorze, pływać z delfinami i pójść do
klubu ze striptizem. A teraz wychodzę!- byłam już ubrana, więc pobiegłam w
kierunku drzwi. Ręka nadal mnie bolała. Niestety prawa.
Wpadłam do mojego mieszkania i szybko
włączyłam laptopa. Wpisałam w przeglądarkę „gmail.com” i włączyłam swoje konto.
Czekał tam na mnie tylko e-mail od Jamesa.
„Jeśli
jednak czytasz tą wiadomość oznacza, że chciałaś poznać to co się stało z mojej
perspektywy. Gdy wygrałaś, byłem z ciebie bardzo dumny. Spodobałaś mi się już
wtedy za kulisami. Jesteś szalona tak jak ja. Ale nie chcę by ci stała znowu
krzywda. Jak zauważyłem jak ten motor jedzie na ciebie zacząłem biec, lecz
byłem zbyt wolny. Szczególnie między tymi ludźmi. I stało się nieszczęście.
Nawet nie dzwoniłem po karetkę. Od razu zabrałem cię do szpitala. Dzięki Bogu był
niedaleko. I wtedy zrozumiałem, że chyba cię kocham. Wiem wiem- zakochać się po
dwóch dniach? Tylko chorzy psychicznie ludzie tak mają. Szczególnie, że ty masz chłopaka. Więc
wyjeżdżamy wcześniej. A dokładniej w piątek. Pewnie jak to przeczytasz to na
już nie będzie. Idę na 18 do oceanarium i potem jedziemy do Nowego Yorku. A
teraz mam dla ciebie niespodziankę. Będziesz pierwszą osobą, która to obejrzy. Premiera będzie dopiero 1 lipca. Miłego
słuchania. Specjalne dla ciebie.
Maslow”
Włączyłam załącznik i moim oczom
ukazał się filmik, gdzie śpiewa „Love somebody” Maroon 5. Dla mnie? Która
godzina? 17! Dzięki Bogu! Jeszcze zdążę.
Wybiegłam z domu i wsiadłam do samochodu
mojego taty. Oboje byli w pracy, więc się nie spodziewali. Moja siostra nie mieszkała
już z nami, tylko ze swoim narzeczonym. Z bolącą rękę pojechałam do oceanarium…
***(James)
-Stary. Nie martw się. Będzie okey-
pocieszał mnie Kendall, lecz ja nie mogłem wyrzucić z głowy widoku jak Miley
zostaje potrącona przez ten motor. W kieszeni kurtki wciąż trzymałem jej medal.
-Idziemy?- zapytał Carlos. Był umówiony
z Charlie. Przyjaciółką Miley. A, że ja i Logan mieliśmy ochotę pooglądać
delfiny to Kendall też się wybrał.
Podjechaliśmy pod oceanarium i
weszliśmy na widownie. Pena z Casadie cały czas się przytulali. Nagle na podest
wyszła kobieta w wieku około 35 lat i powiedziała przez megafon z wyraźnym
Francuskim akcentem:
-Witam was. Nazywam się Lena i mam
zaszczyt wam przedstawić pewną dziewczynę. Przyjechała tu przed godziną i
chciała spróbować popływać z delfinami. Nie je tresować. Przedstawiam państwu
Miley Jupiter! – na dźwięk tego nazwiska serce zabiło mi mocniej. Co ona tu
robiła? Wyszła na środek, pomachała publiczności i wskoczyła do wody. Od razu
złapała delfina z płetwę. Lena wydawała im rozkazy, a Miley trzymałą się mocno
pływającego ssaka. Patrzyłem na nią zdziwiony.
-James… Czy ona nie powinna być w
szpitalu?- zapytał Logan.
-Tak!- mruknąłem równo z Charlie.
30 minut później Miley wyszła z wody
i zmierzała w kierunku publiczności. Obserwowała mnie, a ja ją. Uśmiechnęła się
słodko i stanęła przede mną. Oparła ręce o biodra, a na jej twarzy pojawił się
grymas bólu.
-Chciałeś uciec.- powiedziała wściekle.-
Po tym jak napisałeś mi tego e-maila.
-Przepraszam.
-Oj tu przeprosiny nie wystarczą-
mruknęła i usiadła mi na kolanach.
-A co musze zrobić?
-Mocno mnie pocałować, przy czym
uważać na prawą rękę- zaśmiała się. Ja prosiła tak zrobiłem.
OMG to chyba naj leprze opowiadanie na świecie <3
OdpowiedzUsuń~ sweetlana
Woo Hoo opowiadanie specjalnie dla mnie Wielkie Dzięki :*. Tym razem radosne hehe ^^. Super,genialne,niesamowite itd. W pewnym momencie myślałam, że znowu będzie smutno przez ten moment kiedy wjechał w nią ten facet na motorze, ale na szczęście nic się nie stało :). Czekam na kolejne może z Jamesem? :*
OdpowiedzUsuńLena Angeles XOXO <3
Świetnie ze tym razem napisałaś radosny rozdział;)
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadania są niesamowite! czekam na więcej;* Pozdrowionka/M