Lana Angeles: wiem, że nie mogłaś się doczekać ;) Ja również!
Rozdział dla kolejnej naszej czytelniczki, która czyta nas wytrwale (werbel proszę) wielkie dzięki dla Angeliki Panek.
Zapraszam :*
-To jak?- spytałam- Co robimy?
-Pograłbym w coś. -odparł znudzony
Carlos.
-Tylko nie na XBOKSIE!- krzyknęłyśmy
równo z Angelą.- Od 30 minut nie ma prądu... hm...- uniosłam brew.
-Nie wiem jak wy, ale ja się boje,
gdy tak robi. To takie nienaturalne. Wy tak nie sądzicie? Co?- dopytywał się
Maslow. Wszyscy mieli miny typu "Really? .
-Pogramy w butelkę! Tylko nie wolno
się pytać o kogoś, chyba że tej osoby z
nami nie ma...- uśmiechnęłam się do Kendalla- Jest 5 dziewczyn i jak Kevin
zostanie to 5 chłopaków. Wy rozstawcie meble, zapalcie świeczki, a ja, Ruda i
July pojedziemy po prowiant. Hmm... James idź pościel psu w moim pokoju, tylko
nie za blisko świnki! Dzięki- wysłałam mu buziaka i wyszłam.
Angela prowadziła. Wzięłyśmy auto jej
kuzyna. Całą drogę opowiadała co się działo z Olivią i Kendallem przed naszym
przyjazdem. Aż w końcu poruszyła temat Julki:
-Mówię ci! byłabyś idealna dla niego!
Zgódź się ze mną!
-Powiedz tak Julio- mruknęłam, a
blondynka się zaczerwieniła.
-Co wy kminicie? – spytała. Nawet nie
zwróciłam uwagi, że mówię po polsku.
-Cover Kendalla sprzed dwóch lat.
„Chech yes Juliet” (dop. Aut. Nie włączajcie go teraz bo opowiadanie straci
uroku.) . Skojarzył mi się z tą sytuacją. – Ruda z radości prawie walnęła w
słup na parkingu. Cały czas była podekscytowana.
Kupiłyśmy dużoo alkoholu. Do tego
wzięłam kostki lodu, polewę malinową i lody waniliowe. BITA ŚMIETANA!! O i
Truskawki!
- Julyy? Masz mazaki, prawda?
-A jaka artystka ich nie ma?!
-Nie no, tak się dla pewności pytam.
W drodze powrotnej żadna z nas się
już nie odzywała. Angela była zbyt podjarana, a blondyna zamyślona. Ja z
przebiegłym uśmieszkiem zastanawiałam się nad zadaniami dla innych. Ach ta moja
wyobraźnia!
Gdy wróciłyśmy rolety były
zasłonięte. Chłopcy cenią sobie prywatność. Wróciłyśmy do domu i schowałam
rzeczy do lodówki.
-Zaraz wracam!- wbiegłam na górę,
żeby się przebrać.
*** (oczami Carlosa)
Siedziałem wtulony w moją dziewczynę
i głaskałem ją po plecach. Meg już od kilku minut jest na górze, a chłopaki się
wściekają. Pocałowałem Angelicę w czoło i nagle rozległ się pisk Meggie.
Podniosłem się równo z Jamesem i Juliet. Skakaliśmy co drugi schodek, wpadliśmy
do jej pokoju. Siedziała na na biurku…wróć… kucała i była przerażona.
-Co ty robisz?!- zapytał Logan.
-W Spidermana się zabawiam! Widzisz
tego wielkiego pająka?! ZABIIJ!
Obok jej komody pełzał jedno, może dwu centymetrowy pajączek. Ona się go boi?
-Nie martw się- uśmiechnęła się
blondynka i wzięła robaka na ręce. Rzuciła przez okno. Wzięła szatynkę za rękę,
a tamta odetchnęła z ulgą. Spojrzałem na Kendalla. Gdy dowiedział się, ze
chodzi o pająka to nawet nie wszedł do środka.
-Dobra to my wyjdziemy- mruknąłem i
zszedłem do salonu.
-Ale mnie wystraszyła!- powiedziała
Monic- myślałam, ze stało się coś gorszego!
-Bo stało!- krzyknął Kendall, a
wszyscy przystanęliśmy w miejscu- ten pająk mógł jej coś zrobić!- wszyscy
wybuchnęli śmiechem. Ja spojrzałem na przyjaciela. Założył ręce na piersi i
patrzył na grupkę. Poklepałem go po ramieniu i wróciłem do reszty. Po pewnym
zassie dziewczyny wróciły.
-Nikt nic nie widział!- szatynka
zmrużyła oczy i pogroziła nam palcem.
-Co ty taka kolorowa?- zapytała
Tatiana blondynki- A ty taka przerażająca?
-Efekt malowania w moim pokoju. Te
spodnie były białe. A Magda… jest po prostu zła i musi straszyć innych.
Krótko się zaśmiałem i przytuliłem
Rudą. Meggie wzięła butelkę i wypiła całą na raz. –Wszyscy na podłogę.
Każdy usiadł na dywanie po turecku.
-Ale nie tak!- pisnęła July- na
zmianę, chłopak- dziewczyna! Na ZMIA-NĘ!
Zmieniliśmy miejsca. W takiej
kolejności: Monic, James, Meg, Kevin, Juliet, Kend, Angelica, ja, Tatiana, Logan.
-Nie wierzę. Siedzę między
Schmidt’ami.
-To uwierz. Ale wiedz, że nas jest 3.
– blondynka się na niego spojrzała.- A no tak.. Rusher…
-To gramy? Ja opróżniłam- ja
zaczynam- uśmiechnęła się Tibia.
***(Anegla)
-Kręci się, kręci i się wykręci na…
Angelę!- pisnęła moja koleżanka.
-Jako pierwsza osoba, którą
wykręciłaś zabezpieczę się. Pytanie.
-No wiesz! Dobra… czy to twój
naturalny kolor?
-Tak- przytaknęłam.
-Kłamiesz! Jak byłaś mała to miałaś
kasztanowe włosy.
-Dobrze, ale nigdy ich nie farbowałam.
To od słońca.
-Chyba od słońca robią się blond, a
nie rude.
-James! Ty wszędzie widzisz problem. –krzyknęła
Julka i Magda. Po czym zaczęły się śmiać. Ja złapałam butelkę. Machnęła, a ta
zrobiła 2 niepełne koła i trafiła na młodszego Schimdt’a.
-Zadanie- uśmiechnął się szeroko.
TAK! TAK! TAAK! Czekałam na to odkąd wróciłyśmy ze sklepu.
-Zaśpiewaj dla dziewczyny siedzącej
po twojej lewej- szeptałam mu na ucha, tak aby tylko on to słyszał- cover „Check
yes Juliet” Zrozumiałeś?
-Oczywiście- zasalutował mi i pobiegł
na górę po gitarę.
-Czy zrobiłaś to co ja myślę?!-
zapytała July.
-Jeśli myślisz o tym co ja myślę- to
tak! ZROBIŁAM!
-Wychodzę- wstała, ale blondyn do
niej podszedł i wskazał fotel. Ona posłusznie usiadła, splotła dłonie i utkwiła
w nich wzrok.
***(oczami Kendalla)
Wyjąłem moją szczęśliwa kostkę izacząłem grać. Z każdą chwilą robiła się coraz bardziej czerwona i chciała
zasłonić się kocem. Spojrzałem na Angelę, a ta zabrała jej nakrycie i stanęła
za nią. Grałem i patrzyłem na tą uroczą twarz pokrytą rumieńcem. Oglądałem
każdy milimetr jej szkarłatnych policzków, zgrabnego nosa i różowych ust. W
końcu spojrzała się na mnie swoimi zielonymi oczami. Przez 30 sekund
utrzymaliśmy kontakt wzrokowy, lecz po chwili zacząłem się do nie zbliżać i
usiadłem na oparciu. Miała piękne, blond włosy i była bardzo naturalna.
Spodobała mi się już na lotnisku. Ale co ja sobie myślę? Znam ja od dwóch dni,
a zachowuję się jakbym był w niej szaleńczo zakochany. A może… a może to ta
jedyna? Nie, uspokój się Kend. Masz dziewczynę, którą kochasz i nie zostawisz
jej od tak. „Ona cię krzywdzi” powiedziała moja podświadomość. Juliet… jest
słodka, urocza, nieśmiała i niewinna. Może zasługuje na kogoś, kto nie będzie
bał się jej skrzywdzić. Zamknąłem oczy, żeby się nie rozpłakać. "Run, baby run". Tak muszę przestać o niej myśleć i dać spokój opadnąć uczuciom. Grałam to tyle
razy, ze znam chwyty na pamięć. Jestem bardzo ciekawy co ona czuje. Skoro była
Rusher i znała mnie dobrze… Ale co ja myślę? To, że jest rusherką nie znaczy, że to mnie najbardziej lubi. I wiadomo, że nie rzuci sie od razu na moją szyję, żeby mnie wycałować. Albo... zostawiła kogoś w Polsce, kogo kochała? A ja tylko to niszczę i robię mętlik w głowie?
-You and me…- zakończyłem i
pochyliłem się nad nią. Patrzyłem długo w jej kocie oczy i w końcu nie wytrzymałem.
Musiałem ją pocałować! Gitara spadła na nogi Angeli, a ja wpiłem się w usta
blondynki. Smakowała malinami. Po chwili
zdezorientowana klęknęła na poduszce,
żebym miał wygodniej. Następnie odskoczyłem od niej i zobaczyłem wszystkich z
otwartymi buziami. Następnie Meg dobiegła do mnie i rzuciła mi się w ramiona.
-Teraz tylko wystarczy, ze zerwiesz z
Olivią…
-A co jak z nią nie zerwę? Albo ona
nie da ze sobą zerwać?- przerwałem jej.
-Już to przerabialiśmy. Dobra gramy
dalej. Idę po Whisky, a ty kręć dalej- Zaczęła śpiewać „Epic”
Zacząłem kręcić, ale byłem w innym
świecie. Myślałem tylko o sytuacji sprzed chwili. Co ja zrobiłem? Dałem
dziewczynę nadzieję, choć może jej nie dostać. Albo na odwrót. Poczułem się zbyt
pewnie siebie, a ona może nic do mnie nie czuć. Butelka powoli zwalniała i …
bum! Na moje nieszczęście wypadło na July…
-Pytanie- mruknęła nie patrząc na
mnie.
-Podobało ci się?
Co JA ZROBIŁEM?! To się stało… tak
nagle, tak prosto z mostu…chciałem zaspokoić ciekawość. Dziewczyna spojrzała na
mnie i poczerwieniała.
-Yhym…- mruknęła.
Zabawa trwała w najlepsze. Wszyscy
się rozkręcili. Przez ta godzinę prąd wrócił, ale nastrój świec i ciemnego
pokoju nam pasował. W tym czasie Logan musiał nosić Tatianę i Monic na plecach,
Francuzka poczuła kostki lodu w swoim staniku, a Latynos dostał bita śmietaną. Przyglądając
mu się ciągle można widać biały krem w jego uchu. Street została załaskotana na
śmierć… WRÓĆ… złe słowo. Do utraty tchu. Ja opowiadałem o moim pierwszym razie
z Olivią. Meggie rozebrała się i pokazała wszystkie tatuaże i opowiadała co dla
niej znaczą. Siedziała nie daleko mnie, więc gdy opowiadała o fragmencie „Intermission”
tylko ja, Kevin i James zauważyliśmy łezkę spływającą po jej policzku. July ma
wciąż wąsy, które narysował jej Carlos czerwonym i czarnym flamastrem. Polki
śpiewały dla nas „Single Ladies”, a Kevin opowiadał o szkole baletowej, do
której uczęszczał mając 9 lat. Dobrze, że nie wspomniał, że mama zaciągnęła mnie
również… Jimmy mówił o swojej pierwszej dziewczynie.
-To teraz Magda. Znowu. – powiedziała
Monic.
-Pytanie.
-Najdziwniejszy prezent jaki
dostałaś, i od kogo?
-Od Patryka, mojego brata. 2 lata
temu dostałyśmy imienne zaproszenia na kurs tańca. 30 lekcji, kilka rodzajów. Wzięłyśmy
15 lekcji tańca brzucha. Potem Julka poszła na hip-hop, a ja…ehmmm… taniec na
rurze. – oznajmiła, a wszyscy obecni zagwizdali. Szatynka zakręciła i…
-Zadanie- mruknął James.
-Poziom złośliwości?- standardowe
pytanie Meggie.
-Bardzo!
-OO! Wreszcie. Hmm…- spojrzała po
wszystkich pokolei0 pocałuj, któregos z chłopaków. Masz 4 do wyboru.
-Co?! Aż tak pijany nie jestem. Ty
bys to zrobiła?
-Tak! Dawaj!- Jimmy z niechęcią
popatrzył po nas.
-ja się poświęcę!- uniosłem rękę w
górę. Byłem bardzo przy chmielony… wręcz pijany. Jimmy podszedł do mnie i
poczułem zapach alkoholu, a po chwili jego usta na moich. Fuj. To było dziewne…
-Bleeh!- oznajmił po tych… 10
sekundach?
-No co ty?!- zaśmiała się Julka zza
kamery.
-TY TO NAGRYWASZ?!- zapytałem równo z
Maslow’em.
-Wszyściutko od początku. Jutro
obejrzymy.
Każdy wrócił na swoje miejsce. James
zakręcił i „przez przypadek” trafiło na Meg.
-Pytanie czy zadanie? Zadanie? Super.
-Jeszcze nic nie powiedziałam.
-Naprawdę?!- spytał sarkazmem. – Ale ja
to słyszałem! Dobra, teraz pokaż czego się ma tym kursie nauczyłaś. –Maslow ledwo
co skończył, a dziewczyna wybierała muzykę. Po chwili zabrzmiała „She wolf”, a
Meg tańczyła na stole. <portfolio 143, tylko inny strój> .
-Wow…- wszyscy byli zdziwieni.
19-taka stała w swojej bieliźnie i się uśmiechała. Szybko założyła ubranie i
zajęła swoje miejsce między Kevinem, a Jamesem.
-Znowu przed wami się rozbierałam.-
zaśmiała się i zakręciła na Julkę.
Po chwili blondynka schodziła z góry
ze swoją…bielizną. Rzuciła ja na środek i nagrywała dalej, jak wszyscy oglądają
jej rzeczy.
-Gdzie je kupiłaś?!- spytała Angela
podnosząc z ziemi czerwone, koronkowe stringi. – Chcę takie!- Carlos się
uśmiechnął, a James wściekle się na nich spojrzał.
Maslow zaczął się kłócić z Peną, a
Logan uciekł na dwór z Tatianą. Monic i Magda śmiały się i przeglądały rzeczy
Julki, a sama ich właścicielka stała przy barku szukając kolejnej butelki
whisky. Angelica siedziała między kuzynem, a chłopakiem. Kevin spał, a ja?
A ja wyobrażałem sobie słodką blondynkę
w tych strojach. Siedziałam i wpatrywałem się ze skupieniem i kamienna twarzą w
stosik. Kolejne pary koronkowych biustonoszy przechodziły z rak do rąk
kolejnych z pijanych dziewczyn. Między seksowną bielizna zauważyłem kilka par
figów w kotki, czy myszki. JESTEM DZIWNY! Wpatrując się w to wszystko powoli
zapadałem w głęboki sen. Lecz nie było mi dane długo spać. Po pewnym czasie
wróciło wszystko do normy. Oprócz jednej rzeczy…
-Gdzie mój brat?
-Poszedł spać. Powiedział, że śpisz
dziś na kanapie.
-To dobrze, że mam rozkładany fotel w
pokoju.
-A propos tego co kto ma w pokoju…
idę umyć nogi, a wy grajcie dalej. Zaraz wracam.
Butterfly zaczęła kręcić. Wypadło na
mnie. Mruknąłem „zadanie: i czekałem…
-Rozbieraj się- powiedziała, a ja
posłałem jej spojrzenie „o co chodzi…?” i posłusznie wykonałem prośbę.
< --- * 30 MINUT PÓŹNIEJ * ---
>
-Nienawidzę tej dziewczyny.-
mruknąłem i zacząłem śpiewać kolejna piosenkę. Już blisko domu… Obudziłem
prawie wszystkich sąsiadów.
Moim zadaniem było przebiec całe
osiedle w około. W samych bokserkach. Śpiewając Beatlesów. „bo są bardziej
znane”-ja jej dam. Miało być tak głośno, że z domu Maslowa (położonego
oczywiście na samym końcu ulicy) było mnie słuchać. Miałem przyczepiona komórkę
na taśmę klejącą i słyszałem ich śmiech.
Wróciłem do domu i wskoczyłem pod
koc.
-Nie lepiej się ubrać?- zapytała
roześmiana July.
-Nie! Ale przynajmniej trochę promili
się ulotniło. Idę spać- pokazałem jej język.
-Widzisz? Nie musisz się już
ubierać!- zaśmiała się i zarzuciła włosami.
< --- * RANO * --- >
-O Matko!- przeciągnąłem się.
Wreszcie wypoczęty bez Olivii. Spojrzałem na zegarek- O Cholera!- Była 7:03, a
na 8 mieliśmy być w studiu. Zbiegłem na dół, a Polki siedziały już w kuchni,
jeszcze w strojach do biegania. Od razy poczułem zapach naleśników i świeżo parzonej
kawy.
-Dzięki. Pysznie wygląda- ucałowałem
szatynkę w policzek i zabrałem się do jedzenia- idziemy dziś do studia. A potem
ja z James na wywiad. Logan i Tatiana gdzieś wychodzą, a Carlos z Angelą to nie
wiem.
-Kolejny odcinek?- zapytała Meg.
-Zaraz… do studia…?- zapytała
zdezorientowana blondynka.
-Nasz menadżer załatwił nam tylko 2
dni wolnego, żeby was powitać.
-Aaa…- mruknęła i skończyła swoją
porcję. Meg wyszła z kuchni a my siedzieliśmy w niezręcznej ciszy- Więc…
zmontuje dzisiaj ten filmik i obejrzymy… no znaczy… wszyscy.
-OK
-WSAAAAAWAAAĆ!- wystraszyłem się
krzyku Meggie. Po czym zaczęła gwizdać. Żadnego odzewu, więc puściła na maxa „Wake
me up when september ends” Green day’a o nagle rozległy się tupoty stóp oburzonych
chłopaków.
-Cieszcie się, ze to tylko to! A nie
gorzej!
-Śniadanie!- pisnął uradowany Carlos
i rzucił się na talerz.
Po kilkunastu minutach byliśmy gotowi,
lecz rozległ się głos Magdy. Siedziała z Julka i Tatianą na trawie.
-O co chodzi?
-Cicho! Słuchaj. Julka jakie to
drzewo?- uśmiechnęła się szeroko wskazując na brzozę, a Tati już chichotała.
-Po głębszych rozmyślaniach i
przestudiowaniu książki o roślinach stwierdzam, iż jest drewniane.- parsknąłem
śmiechem- ale… po liściach wydaję mi się, że to jarzębina. Ewentualnie sosna.
Sosny i jarzębiny mają takie podobne liście. Chyba, że… chyba, że rosną tam
jagody! Taak, wtedy to będzie jagodzianka.
-Na pewno?- wszyscy się już śmiali, a
ja obserwowałem zadowoloną koleżankę jak zahipnotyzowany .
-Wiem! To ziemniak!
-A tam skacze królik!- pisnęła
Tatiana.
-Ewentualnie zając- poprawiła ja
blondynka- bądź… świnko-morskus-uszatus- skoczylatos.
-Dobra idziemy już!- powiedział
roześmiany Loggy.
W studiu szło nam o wiele trudniej, niż
zwykle. Nagrywaliśmy odcinek “Big Time Green Day”. Hah! Idealna nazwa dla chłopaków I ich
dzisiejszej pobudki. Pewnie oni też to zauważyli. James zamiast „krowa”
powiedział „utyto-owco-wełno-stratos”. Logan chował się za „jagodzianką z kokosami:,
zamiast palmą. A ja?
Ja zamiast „Jeff” powiedziałem „July”
(dop.aut. nie wiem jak się pisze Jeff, ale wiecie o kogo mi chodzi?
Jak wam się podobało? Proszę o komentarze. Błagaaam <3
Dziękuje, świetny rozdział, chyba mój ulubiony, z niecierpliwością czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńSuper dasz następny?
OdpowiedzUsuńz tą prośba to do Julki. Ona się zajmuję 9 :)
Usuń~Magda
A gdzie jej napisać?
UsuńNajlepiej na e-maila. Go gg jej się popsuło i na razie nie ma jak ściągnąć, więc n gg tylko ja jestem.
UsuńA dasz??
UsuńSuper!! No nie wiem co powiedziec ^^. Zajee!! :*
OdpowiedzUsuń