wtorek, 2 lipca 2013

8 "Musiałem ją pocałować!" byy Magda

Jest nas już ponad 600 osób ^.^ Dziękuję wszystkim i proszę komentujcie. I zapisujcie się do księgi gości. Teraz mój ulubiony rozdział. Będzie dużo śmiechu :P . Osobiście podoba mi się końcówka. Rozdział głównie pisany oczami Kendalla, więc Schmidt-erki wyrażajcie swoje opinie ;) . Julka to prawie się poryczała czytając to. 
Lana Angeles: wiem, że nie mogłaś się doczekać ;) Ja również!
Rozdział dla kolejnej naszej czytelniczki, która czyta nas wytrwale (werbel proszę) wielkie dzięki dla Angeliki Panek. 
Zapraszam :*


-To jak?- spytałam- Co robimy?
-Pograłbym w coś. -odparł znudzony Carlos.
-Tylko nie na XBOKSIE!- krzyknęłyśmy równo z Angelą.- Od 30 minut nie ma prądu... hm...- uniosłam brew.
-Nie wiem jak wy, ale ja się boje, gdy tak robi. To takie nienaturalne. Wy tak nie sądzicie? Co?- dopytywał się Maslow. Wszyscy mieli miny typu "Really? .
-Pogramy w butelkę! Tylko nie wolno się pytać o  kogoś, chyba że tej osoby z nami nie ma...- uśmiechnęłam się do Kendalla- Jest 5 dziewczyn i jak Kevin zostanie to 5 chłopaków. Wy rozstawcie meble, zapalcie świeczki, a ja, Ruda i July pojedziemy po prowiant. Hmm... James idź pościel psu w moim pokoju, tylko nie za blisko świnki! Dzięki- wysłałam mu buziaka i wyszłam.
Angela prowadziła. Wzięłyśmy auto jej kuzyna. Całą drogę opowiadała co się działo z Olivią i Kendallem przed naszym przyjazdem. Aż w końcu poruszyła temat Julki:
-Mówię ci! byłabyś idealna dla niego! Zgódź się ze mną!
-Powiedz tak Julio- mruknęłam, a blondynka się zaczerwieniła.
-Co wy kminicie? – spytała. Nawet nie zwróciłam uwagi, że mówię po polsku.
-Cover Kendalla sprzed dwóch lat. „Chech yes Juliet” (dop. Aut. Nie włączajcie go teraz bo opowiadanie straci uroku.) . Skojarzył mi się z tą sytuacją. – Ruda z radości prawie walnęła w słup na parkingu. Cały czas była podekscytowana.
Kupiłyśmy dużoo alkoholu. Do tego wzięłam kostki lodu, polewę malinową i lody waniliowe. BITA ŚMIETANA!! O i Truskawki!
- Julyy? Masz mazaki, prawda?
-A jaka artystka ich nie ma?!
-Nie no, tak się dla pewności pytam.
W drodze powrotnej żadna z nas się już nie odzywała. Angela była zbyt podjarana, a blondyna zamyślona. Ja z przebiegłym uśmieszkiem zastanawiałam się nad zadaniami dla innych. Ach ta moja wyobraźnia!
Gdy wróciłyśmy rolety były zasłonięte. Chłopcy cenią sobie prywatność. Wróciłyśmy do domu i schowałam rzeczy do lodówki.
-Zaraz wracam!- wbiegłam na górę, żeby się przebrać.
*** (oczami Carlosa)
Siedziałem wtulony w moją dziewczynę i głaskałem ją po plecach. Meg już od kilku minut jest na górze, a chłopaki się wściekają. Pocałowałem Angelicę w czoło i nagle rozległ się pisk Meggie. Podniosłem się równo z Jamesem i Juliet. Skakaliśmy co drugi schodek, wpadliśmy do jej pokoju. Siedziała na na biurku…wróć… kucała i była przerażona.
-Co ty robisz?!- zapytał Logan.
-W Spidermana się zabawiam! Widzisz tego wielkiego pająka?! ZABIIJ!
Obok jej komody pełzał jedno, może dwu centymetrowy pajączek. Ona się go boi?
-Nie martw się- uśmiechnęła się blondynka i wzięła robaka na ręce. Rzuciła przez okno. Wzięła szatynkę za rękę, a tamta odetchnęła z ulgą. Spojrzałem na Kendalla. Gdy dowiedział się, ze chodzi o pająka to nawet nie wszedł do środka.
-Dobra to my wyjdziemy- mruknąłem i zszedłem do salonu.
-Ale mnie wystraszyła!- powiedziała Monic- myślałam, ze stało się coś gorszego!
-Bo stało!- krzyknął Kendall, a wszyscy przystanęliśmy w miejscu- ten pająk mógł jej coś zrobić!- wszyscy wybuchnęli śmiechem. Ja spojrzałem na przyjaciela. Założył ręce na piersi i patrzył na grupkę. Poklepałem go po ramieniu i wróciłem do reszty. Po pewnym zassie dziewczyny wróciły.
-Nikt nic nie widział!- szatynka zmrużyła oczy i pogroziła nam palcem.
-Co ty taka kolorowa?- zapytała Tatiana blondynki- A ty taka przerażająca?
-Efekt malowania w moim pokoju. Te spodnie były białe. A Magda… jest po prostu zła i musi straszyć innych.
Krótko się zaśmiałem i przytuliłem Rudą. Meggie wzięła butelkę i wypiła całą na raz. –Wszyscy na podłogę.
Każdy usiadł na dywanie po turecku.
-Ale nie tak!- pisnęła July- na zmianę, chłopak- dziewczyna! Na ZMIA-NĘ!
Zmieniliśmy miejsca. W takiej kolejności: Monic, James, Meg, Kevin, Juliet, Kend, Angelica, ja, Tatiana, Logan.
-Nie wierzę. Siedzę między Schmidt’ami.
-To uwierz. Ale wiedz, że nas jest 3. – blondynka się na niego spojrzała.- A no tak.. Rusher…
-To gramy? Ja opróżniłam- ja zaczynam- uśmiechnęła się Tibia.
***(Anegla)
-Kręci się, kręci i się wykręci na… Angelę!- pisnęła moja koleżanka.
-Jako pierwsza osoba, którą wykręciłaś zabezpieczę się. Pytanie.
-No wiesz! Dobra… czy to twój naturalny kolor?
-Tak- przytaknęłam.
-Kłamiesz! Jak byłaś mała to miałaś kasztanowe włosy.
-Dobrze, ale nigdy ich nie farbowałam. To od słońca.
-Chyba od słońca robią się blond, a nie rude.
-James! Ty wszędzie widzisz problem. –krzyknęła Julka i Magda. Po czym zaczęły się śmiać. Ja złapałam butelkę. Machnęła, a ta zrobiła 2 niepełne koła i trafiła na młodszego Schimdt’a.
-Zadanie- uśmiechnął się szeroko. TAK! TAK! TAAK! Czekałam na to odkąd wróciłyśmy ze sklepu.
-Zaśpiewaj dla dziewczyny siedzącej po twojej lewej- szeptałam mu na ucha, tak aby tylko on to słyszał- cover „Check yes Juliet” Zrozumiałeś?
-Oczywiście- zasalutował mi i pobiegł na górę po gitarę.
-Czy zrobiłaś to co ja myślę?!- zapytała July.
-Jeśli myślisz o tym co ja myślę- to tak! ZROBIŁAM!
-Wychodzę- wstała, ale blondyn do niej podszedł i wskazał fotel. Ona posłusznie usiadła, splotła dłonie i utkwiła w nich wzrok.
***(oczami Kendalla)
Wyjąłem moją szczęśliwa kostkę izacząłem grać. Z każdą chwilą robiła się coraz bardziej czerwona i chciała zasłonić się kocem. Spojrzałem na Angelę, a ta zabrała jej nakrycie i stanęła za nią. Grałem i patrzyłem na tą uroczą twarz pokrytą rumieńcem. Oglądałem każdy milimetr jej szkarłatnych policzków, zgrabnego nosa i różowych ust. W końcu spojrzała się na mnie swoimi zielonymi oczami. Przez 30 sekund utrzymaliśmy kontakt wzrokowy, lecz po chwili zacząłem się do nie zbliżać i usiadłem na oparciu. Miała piękne, blond włosy i była bardzo naturalna. Spodobała mi się już na lotnisku. Ale co ja sobie myślę? Znam ja od dwóch dni, a zachowuję się jakbym był w niej szaleńczo zakochany. A może… a może to ta jedyna? Nie, uspokój się Kend. Masz dziewczynę, którą kochasz i nie zostawisz jej od tak. „Ona cię krzywdzi” powiedziała moja podświadomość. Juliet… jest słodka, urocza, nieśmiała i niewinna. Może zasługuje na kogoś, kto nie będzie bał się jej skrzywdzić. Zamknąłem oczy, żeby się nie rozpłakać. "Run, baby run". Tak muszę przestać o niej myśleć i dać spokój opadnąć uczuciom.  Grałam to tyle razy, ze znam chwyty na pamięć. Jestem bardzo ciekawy co ona czuje. Skoro była Rusher i znała mnie dobrze… Ale co ja myślę? To, że jest rusherką nie znaczy, że to mnie najbardziej lubi. I wiadomo, że nie rzuci sie od razu na moją szyję, żeby mnie wycałować. Albo... zostawiła kogoś w Polsce, kogo kochała? A ja tylko to niszczę i robię mętlik w głowie?
-You and me…- zakończyłem i pochyliłem się nad nią. Patrzyłem długo w jej kocie oczy i w końcu nie wytrzymałem. Musiałem ją pocałować! Gitara spadła na nogi Angeli, a ja wpiłem się w usta blondynki.  Smakowała malinami. Po chwili zdezorientowana klęknęła na poduszce, żebym miał wygodniej. Następnie odskoczyłem od niej i zobaczyłem wszystkich z otwartymi buziami. Następnie Meg dobiegła do mnie i rzuciła mi się w ramiona.
-Teraz tylko wystarczy, ze zerwiesz z Olivią…
-A co jak z nią nie zerwę? Albo ona nie da ze sobą zerwać?- przerwałem jej.
-Już to przerabialiśmy. Dobra gramy dalej. Idę po Whisky, a ty kręć dalej- Zaczęła śpiewać „Epic”
Zacząłem kręcić, ale byłem w innym świecie. Myślałem tylko o sytuacji sprzed chwili. Co ja zrobiłem? Dałem dziewczynę nadzieję, choć może jej nie dostać. Albo na odwrót. Poczułem się zbyt pewnie siebie, a ona może nic do mnie nie czuć. Butelka powoli zwalniała i … bum! Na moje nieszczęście wypadło na July…
-Pytanie- mruknęła nie patrząc na mnie.
-Podobało ci się?
Co JA ZROBIŁEM?! To się stało… tak nagle, tak prosto z mostu…chciałem zaspokoić ciekawość. Dziewczyna spojrzała na mnie i poczerwieniała.
-Yhym…- mruknęła.
Zabawa trwała w najlepsze. Wszyscy się rozkręcili. Przez ta godzinę prąd wrócił, ale nastrój świec i ciemnego pokoju nam pasował. W tym czasie Logan musiał nosić Tatianę i Monic na plecach, Francuzka poczuła kostki lodu w swoim staniku, a Latynos dostał bita śmietaną. Przyglądając mu się ciągle można widać biały krem w jego uchu. Street została załaskotana na śmierć… WRÓĆ… złe słowo. Do utraty tchu. Ja opowiadałem o moim pierwszym razie z Olivią. Meggie rozebrała się i pokazała wszystkie tatuaże i opowiadała co dla niej znaczą. Siedziała nie daleko mnie, więc gdy opowiadała o fragmencie „Intermission” tylko ja, Kevin i James zauważyliśmy łezkę spływającą po jej policzku. July ma wciąż wąsy, które narysował jej Carlos czerwonym i czarnym flamastrem. Polki śpiewały dla nas „Single Ladies”, a Kevin opowiadał o szkole baletowej, do której uczęszczał mając 9 lat. Dobrze, że nie wspomniał, że mama zaciągnęła mnie również… Jimmy mówił o swojej pierwszej dziewczynie.
-To teraz Magda. Znowu. – powiedziała Monic.
-Pytanie.
-Najdziwniejszy prezent jaki dostałaś, i od kogo?
-Od Patryka, mojego brata. 2 lata temu dostałyśmy imienne zaproszenia na kurs tańca. 30 lekcji, kilka rodzajów. Wzięłyśmy 15 lekcji tańca brzucha. Potem Julka poszła na hip-hop, a ja…ehmmm… taniec na rurze. – oznajmiła, a wszyscy obecni zagwizdali. Szatynka zakręciła i…
-Zadanie- mruknął James.
-Poziom złośliwości?- standardowe pytanie Meggie.
-Bardzo!
-OO! Wreszcie. Hmm…- spojrzała po wszystkich pokolei0 pocałuj, któregos z chłopaków. Masz 4 do wyboru.
-Co?! Aż tak pijany nie jestem. Ty bys to zrobiła?
-Tak! Dawaj!- Jimmy z niechęcią popatrzył po nas.
-ja się poświęcę!- uniosłem rękę w górę. Byłem bardzo przy chmielony… wręcz pijany. Jimmy podszedł do mnie i poczułem zapach alkoholu, a po chwili jego usta na moich. Fuj. To było dziewne…
-Bleeh!- oznajmił po tych… 10 sekundach?
-No co ty?!- zaśmiała się Julka zza kamery.
-TY TO NAGRYWASZ?!- zapytałem równo z Maslow’em.
-Wszyściutko od początku. Jutro obejrzymy.
Każdy wrócił na swoje miejsce. James zakręcił i „przez przypadek” trafiło na Meg.
-Pytanie czy zadanie? Zadanie? Super.
-Jeszcze nic nie powiedziałam.
-Naprawdę?!- spytał sarkazmem. – Ale ja to słyszałem! Dobra, teraz pokaż czego się ma tym kursie nauczyłaś. –Maslow ledwo co skończył, a dziewczyna wybierała muzykę. Po chwili zabrzmiała „She wolf”, a Meg tańczyła na stole. <portfolio 143, tylko inny strój> .
-Wow…- wszyscy byli zdziwieni. 19-taka stała w swojej bieliźnie i się uśmiechała. Szybko założyła ubranie i zajęła swoje miejsce między Kevinem, a Jamesem.
-Znowu przed wami się rozbierałam.- zaśmiała się i zakręciła na Julkę.
Po chwili blondynka schodziła z góry ze swoją…bielizną. Rzuciła ja na środek i nagrywała dalej, jak wszyscy oglądają jej rzeczy.
-Gdzie je kupiłaś?!- spytała Angela podnosząc z ziemi czerwone, koronkowe stringi. – Chcę takie!- Carlos się uśmiechnął, a James wściekle się na nich spojrzał.
Maslow zaczął się kłócić z Peną, a Logan uciekł na dwór z Tatianą. Monic i Magda śmiały się i przeglądały rzeczy Julki, a sama ich właścicielka stała przy barku szukając kolejnej butelki whisky. Angelica siedziała między kuzynem, a chłopakiem. Kevin spał, a ja?
A ja wyobrażałem sobie słodką blondynkę w tych strojach. Siedziałam i wpatrywałem się ze skupieniem i kamienna twarzą w stosik. Kolejne pary koronkowych biustonoszy przechodziły z rak do rąk kolejnych z pijanych dziewczyn. Między seksowną bielizna zauważyłem kilka par figów w kotki, czy myszki. JESTEM DZIWNY! Wpatrując się w to wszystko powoli zapadałem w głęboki sen. Lecz nie było mi dane długo spać. Po pewnym czasie wróciło wszystko do normy. Oprócz jednej rzeczy…
-Gdzie mój brat?
-Poszedł spać. Powiedział, że śpisz dziś na kanapie.
-To dobrze, że mam rozkładany fotel w pokoju.
-A propos tego co kto ma w pokoju… idę umyć nogi, a wy grajcie dalej. Zaraz wracam.
Butterfly zaczęła kręcić. Wypadło na mnie. Mruknąłem „zadanie: i czekałem…
-Rozbieraj się- powiedziała, a ja posłałem jej spojrzenie „o co chodzi…?” i posłusznie wykonałem prośbę.
< --- * 30 MINUT PÓŹNIEJ * --- >
-Nienawidzę tej dziewczyny.- mruknąłem i zacząłem śpiewać kolejna piosenkę. Już blisko domu… Obudziłem prawie wszystkich sąsiadów.
Moim zadaniem było przebiec całe osiedle w około. W samych bokserkach. Śpiewając Beatlesów. „bo są bardziej znane”-ja jej dam. Miało być tak głośno, że z domu Maslowa (położonego oczywiście na samym końcu ulicy) było mnie słuchać. Miałem przyczepiona komórkę na taśmę klejącą i słyszałem ich śmiech.
Wróciłem do domu i wskoczyłem pod koc.
-Nie lepiej się ubrać?- zapytała roześmiana July.
-Nie! Ale przynajmniej trochę promili się ulotniło. Idę spać- pokazałem jej język.
-Widzisz? Nie musisz się już ubierać!- zaśmiała się i zarzuciła włosami.
< --- * RANO * --- >
-O Matko!- przeciągnąłem się. Wreszcie wypoczęty bez Olivii. Spojrzałem na zegarek- O Cholera!- Była 7:03, a na 8 mieliśmy być w studiu. Zbiegłem na dół, a Polki siedziały już w kuchni, jeszcze w strojach do biegania. Od razy poczułem zapach naleśników i świeżo parzonej kawy.
-Dzięki. Pysznie wygląda- ucałowałem szatynkę w policzek i zabrałem się do jedzenia- idziemy dziś do studia. A potem ja z James na wywiad. Logan i Tatiana gdzieś wychodzą, a Carlos z Angelą to nie wiem.
-Kolejny odcinek?- zapytała Meg.
-Zaraz… do studia…?- zapytała zdezorientowana blondynka.
-Nasz menadżer załatwił nam tylko 2 dni wolnego, żeby was powitać.
-Aaa…- mruknęła i skończyła swoją porcję. Meg wyszła z kuchni a my siedzieliśmy w niezręcznej ciszy- Więc… zmontuje dzisiaj ten filmik i obejrzymy… no znaczy… wszyscy.
-OK
-WSAAAAAWAAAĆ!- wystraszyłem się krzyku Meggie. Po czym zaczęła gwizdać. Żadnego odzewu, więc puściła na maxa „Wake me up when september ends” Green day’a o nagle rozległy się tupoty stóp oburzonych chłopaków.
-Cieszcie się, ze to tylko to! A nie gorzej!
-Śniadanie!- pisnął uradowany Carlos i rzucił się na talerz.
Po kilkunastu minutach byliśmy gotowi, lecz rozległ się głos Magdy. Siedziała z Julka i Tatianą na trawie.
-O co chodzi?
-Cicho! Słuchaj. Julka jakie to drzewo?- uśmiechnęła się szeroko wskazując na brzozę, a Tati już chichotała.
-Po głębszych rozmyślaniach i przestudiowaniu książki o roślinach stwierdzam, iż jest drewniane.- parsknąłem śmiechem- ale… po liściach wydaję mi się, że to jarzębina. Ewentualnie sosna. Sosny i jarzębiny mają takie podobne liście. Chyba, że… chyba, że rosną tam jagody! Taak, wtedy to będzie jagodzianka.
-Na pewno?- wszyscy się już śmiali, a ja obserwowałem zadowoloną koleżankę jak zahipnotyzowany .
-Wiem! To ziemniak!
-A tam skacze królik!- pisnęła Tatiana.
-Ewentualnie zając- poprawiła ja blondynka- bądź… świnko-morskus-uszatus- skoczylatos.
-Dobra idziemy już!- powiedział roześmiany Loggy.
W studiu szło nam o wiele trudniej, niż zwykle. Nagrywaliśmy odcinek “Big Time Green Day”. Hah! Idealna nazwa dla chłopaków I ich dzisiejszej pobudki. Pewnie oni też to zauważyli. James zamiast „krowa” powiedział „utyto-owco-wełno-stratos”. Logan chował się za „jagodzianką z kokosami:, zamiast palmą. A ja?

Ja zamiast „Jeff” powiedziałem „July” (dop.aut. nie wiem jak się pisze Jeff, ale wiecie o kogo mi chodzi?


Jak wam się podobało?  Proszę o komentarze. Błagaaam <3 

7 komentarzy:

  1. Dziękuje, świetny rozdział, chyba mój ulubiony, z niecierpliwością czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. z tą prośba to do Julki. Ona się zajmuję 9 :)
      ~Magda

      Usuń
    2. A gdzie jej napisać?

      Usuń
    3. Najlepiej na e-maila. Go gg jej się popsuło i na razie nie ma jak ściągnąć, więc n gg tylko ja jestem.

      Usuń
  3. Super!! No nie wiem co powiedziec ^^. Zajee!! :*

    OdpowiedzUsuń